Dzisiaj późnym popołudniem dowiedzieliśmy się, że Maurice Steijn nie będzie już trenerem Ajaxu. To, czego każdy oczekiwał już od dawna, stało się faktem. Można odetchnąć, ale czy aby na pewno? Zapraszam do podsumowania tego smutnego okresu w historii Ajaxu. Ocena jest subiektywna, można się z nią nie zgadzać, dlatego już teraz zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Na początku był chaos…
Poprzedni sezon był słaby. Szansę na mistrzostwo straciliśmy już dawno i tak naprawdę sezon kończyliśmy na oparach, ostatnim tchem spoglądając za plecy, czy czasem AZ lub Twente nie dogonią nas, rozszarpią, przegryzą i wyrzucą poza europejskie puchary. Ostatecznie kończyliśmy ligę na trzecim miejscu, co zostało uznane za porażkę (jakkolwiek dziwnie to by nie zabrzmiało w obecnej sytuacji). W tamtym sezonie w 34. meczach mieliśmy pięć porażek, teraz w siedmiu mamy już cztery.
W tym czasie wiedzieliśmy już, że z klubem pożegna się trener John Heitinga, który ratował sezon po Alfredzie.
Ajax przez nową rekonstrukcję prowadzić miał Sven Mislintat. Niemiecki dyrektor techniczny musiał stworzyć drużynę od nowa, czyli wybrać trenera i zawodników, którzy będą stanowić o sile Ajaxu w nowym sezonie.
Dlaczego nie Bosz?
Tak naprawdę wybór trenera sprowadzał się do dwóch nazwisk. Na czoło wysuwał się Peter Bosz. Trener, który nie dość, że miał doświadczenie na arenie międzynarodowej, miał DNA Ajaxu, jego zespoły grały ofensywny futbol i to za jego czasów przeciętni zawodnicy Ajaxu doszli do finału Ligi Europy. Ale coś nie wyszło, w międzyczasie po Bosza zgłosiło się PSV i to ostatecznie w tym klubie zaczął on swoją pracę. W kuluarach mówiło się o tym, że Bosza nie chciał zarząd Ajaxu, ile w tym prawdy, nie wiadomo.
Drugim wyborem był Kjetil Knutsen. Norweski trener z przeciętnego klubu Bodo/Glimt stworzył drużynę, która od 2019 roku dwa razy wygrała ligę i dwa razy była wicemistrzem. To kolejna osoba, idealnie pasująca do Ajaxu. Trener, który preferuje ofensywny styl gry i który z przeciętnych zawodników wyciska maksimum umiejętności. Już praktycznie wszystko było dogadane, ale znowu coś stanęło na przeszkodzie. Później dowiedzieliśmy się, że zarząd klubu preferował trenera holenderskiego. I znowu napiszę to samo: ile w tym prawdy, nie wiadomo.
Kto to jest?
Nagle, jak wyciągnięty z najciemniejszych kątów stajni, zakurzony, zawsze w cieniu, na ostatniej prostej pojawił się koń, na którego nikt nie stawiał. Może nie był arabem czystej krwi, nie był też koniem fryzyjskim, był zwykłym wierzchowcem, który skorzystał z okazji aby wygrać. Dobra może być, zdawał się mówić Sven Mislintat, zatrudniając Maurice Steijna. Wydaje mi się, że Mislintat już wtedy wiedział, że zamiast rasowego konia, zaproponowany mu został zwykły wierzchowiec. I sam pewnie sobie wmawiał, że wszystko będzie dobrze. Ale już wtedy nie było.
W Holandii wszyscy pukali się w głowę, jak to? To jest nowy trener Ajaxu? Nikt entuzjastycznie nie podchodził do tego wyboru. Oczywiście niektórzy twierdzili, że przecież ze słabą Spartą Rotterdam zrobił świetny wynik, to z takim Ajaxem sobie nie poradzi? Mówiono, że Ten Hag też przyszedł z przeciętnego Utrechtu, a poradził sobie znakomicie. Ja osobiście cały czas twierdziłem, że to nie może się udać i z bardzo dużymi obawami patrzyłem w przyszły sezon.
No to zaczynamy, Unterhaching 0:2
Akurat miałem trochę czasu tego lipca i oglądałem wszystkie mecze sparingowe Ajaxu. Byłem ciekawy, jak gra drużyna, jak wypada trener. Oczywiście wiadomo było, że klub będzie przebudowany. Z Ajaxu mieli odejść Alvarez, Timber i Kudus. Odszedł też Tadić, o co do tej pory mam mu za złe. Opuścił swój niby ukochany klub, żeby grać na wyższym poziomie i o wyższe cele w Fenerbahce.
Pierwszy mecz z Den Bosch, zremisowany. Spójrzmy na skład: Pasveer, Berghuis, De Waal, Godts, Gooijer, Hato, Klaassen, Salah-Edine, van den Boomen, Vos, Wijndal. Uważam, że tacy zawodnicy powinni sobie poradzić, ale ok pierwszy mecz.
Wygrana z Szachtarem zamazała tylko słabą grę zespołu, do którego dołączali kolejni zawodnicy. Najbardziej jednak uderzył mnie mecz z Unterhaching. Zespół z czwartego poziomu rozgrywek w Niemczech rozgrywał nas, jak chciał. Przecierałem oczy ze zdumienia widząc, jak słabo radzi sobie Ajax. Skończyło się 5:3, ale już było widać, że coś tu nie gra. Daliśmy sobie wbić trzy bramki od czwartoligowego zespołu, jeszcze wtedy nie wiedziałem, że będziemy ich tracić tak dużo. Jacy zawodnicy wybiegli w tym meczu? Patrzymy: Brobbey, Conceicao, Klaassen, Taylor, Daramy, Wijndal, Gorter, całkiem nieźle.
Potem było już tylko gorzej, kolejne przegrane po 3:1 z Augsburgiem i z Borussią Dortmund nie napawały optymizmem. Na boisko wybiegł już ten właściwy skład z Kudusem, Bergwijnem, Ruliim, Brobbeyem ale tu cały czas coś nie grało. Zespół był fatalny w obronie i nie istniał w ofensywie. Zawodnicy grali chaotycznie, nie było widać pomysłu na grę i pojedyncze zrywy Kudusa nic nie dawały. I tak było w każdym meczu.
Zaczynamy ligę.
Ligę zaczęliśmy od jedynego naszego dotychczasowego zwycięstwa, co trochę przypudrowało stan tej drużyny. Wynik 4:1 nie oddaje tego, jak grał Ajax. Wyglądało to słabo, mecz ten bardziej zapamiętamy ze strzału rozpaczy Medicia, niż rzeczywiście fantastycznej gry. Jedyne zagrożenie w ofensywie stwarzał niezawodny Kudus i drżałem na myśl o tym, że on po prostu odejdzie, co było nieuniknione.
Nie ma Kudusa, nie ma grania.
Kudus był jedynym jasnym ofensywnym punktem tego zespołu i wiadomo było, że jeżeli odejdzie, to ofensywnie nie będziemy istnieć, nie wiedziałem tylko, że aż tak bardzo. W ostatnim meczu z Ludogoretsem załatwił nam awans strzelając trzy bramki i odszedł do lepszego świata, robić karierę, a nas zostawił w czarnym punkcie przedłużenia pleców.
Po odejściu Kudusa niczego już nie wygraliśmy… Zanotowaliśmy osiem meczów bez zwycięstwa. Upadek zaczął się od skandalicznej porażki z Ludogoretsem. W meczu z potentatem światowego futbolu, nie oddaliśmy żadnego celnego strzału, później było już tylko gorzej.
Wszystko będzie dobrze, potrzebujemy czasu.
Ile razy słyszeliśmy to zdanie wypowiadane jak mantra przez naszego trenera, ale nigdy już dobrze nie było. Graliśmy kolejne fatalne mecze, staliśmy się klubem memem, pośmiewiskiem na holenderskim podwórku, nikt się z nami nie liczył, nikt nie drżał na nasz widok, raczej każdy się cieszył, jak zobaczył nas w terminarzu. Maurice Steijn zwalał wszystko na zgranie nowych zawodników. Zdążył skonfliktować się jeszcze z Mislintatem i ten po kolejnych porażkach został zwolniony.
Steijn trwał, zgrywał zespół i nawet stojąc po kolana w gównie, twierdził, że nic nie śmierdzi, że wyjdzie z tego i że wystarczy tylko umyć nogi a smród minie. No właśnie nie minął. Śmierdziało już tak bardzo, że tylko najwytrwalsi wytrzymywali w jego towarzystwie.
Jeszcze w przerwie reprezentacyjnej wyjeżdżał na Ibizę, pracując wytrwale 24 godziny na dobę (lubił to powtarzać) dla dobra klubu.
Za późne pożegnanie.
Dzisiaj Steijn został zwolniony. Według mnie za późno, ale dobre i to. Cały czas czytam wypowiedzi mojego ulubionego zawodnika Rafaela van der Vaarta, który twierdzi, że wina Steijna to tylko 20%. Nawet kibice się z tego śmieją. Słaby skład twierdzi Rafael.
Naprawdę to są zawodnicy z siedemnastego miejsca w Eredivisie? Czternastu reprezentantów kraju.
Może nie wszystkie zakupy były trafione, ale ktoś tych zawodników musiał ułożyć, ktoś poustawiać na boisku, wskazać im co mają grać. Każdy mecz, był grą na chaos z mnóstwem straconych bramek i oddawanych strzałów przez naszych przeciwników. Jak powiedział Berghuis, w jednym z wywiadów, tak nie da się wygrywać meczów.
Nie jestem dobrej myśli.
Dokąd to zmierza? Niestety według mnie nie będzie dobrze. Wraca stara gwardia do klubu. Era przed Overmarsem, która zepsuła wszystko co było. Dany Blind, stare kierownictwo, leśne dziadki pokroju van Praaga, Dennisa Bergkampa.
Maduro, który w klubie odpowiadał za taktykę (tak za tę wspaniałą taktykę) ma być teraz tymczasowym trenerem. Od pierwszego listopada przychodzi tymczasowy również John van ‘t Schip. Nie wygląda to dobrze. Obym nie był złym prorokiem, ale Ajax pod tą postacią ten sezon może uznać za zamknięty, bo lepiej nie będzie.
Oczywiście nie spadniemy z ligi, ale odkąd w 1994 roku zachwyciłem się grą Ajaxu i od tego czasu z wypiekami na twarzy obserwowałem każde poczynania tego wielkiego klubu to jeszcze nigdy nie było tak źle…
źr. zdj. f-side.nl
2 Comments
by ekselo1989
Super artykuł.
by Kilof
Fajnie napisane i sama prawda.